Jak Bystrzycę planowano
Dziękujemy ci panie, że raczyłeś nas odwiedzić. Czujemy się wielce zaszczyceni, że mogliśmy gościć w naszym grodzie wysłannika samego najjaśniejszego pana, miłościwie nam panującego - tymi słowy żegnał dostojnego gościa kłodzki kasztelan Gaweł z Lembergu i jego piękna żona Aneżka. A teraz pozwólcie panie abyśmy ci towarzyszyli w drodze powrotnej, do granic kasztelani. Po chwili wozy i kawalkada jeźdźców ruszyły z kłodzkiego grodu w stronę Przełęczy Międzyleskiej.
Około południa zatrzymano się w niewielkiej osadzie targowej gdzie do Nysy Kłodzkiej wpadają wody Bystrzycy. Dzień był ciepły, słoneczny, jak to często wiosną bywa, a widoczność nadzwyczajna. To też po zjedzeniu sytego posiłku, z dworku wójta Jakuba Rückera biesiadnicy wyszli przed domostwo, aby podziwiać krajobraz, a także obejrzeć skutki niedawnej powodzi.
Kasztelan Gaweł, za sprawą którego, sprowadzono tu wcześniej osadników z Saksonii i Łużyc dopiero teraz uświadomił sobie, że koloniści wybrali niezbyt fortunne miejsce na osadę, na niskim, miejscami podmokłym brzegu. Przecież po drugiej stronie rzeki jest znacznie lepszy teren. Głośno więc wypowiedział to o czym myślał:
- Gdyby gród zbudować o tam, na tym płaskim wzgórzu leżącym o kilkadziesiąt stóp wyżej, na drugim brzegu rzeki to nie zalewały by go wody, a i obronić byłoby go łatwiej.
Wójt Jakub był tego samego zdania i dodał jeszcze, że nisko położona osada ma niezdrowe powietrze, a i trudniej tu handlować, bo nie ma odpowiednio dużego placu. Temat ten podchwycił wysłannik królewski uznając racje kasztelana i wójta.
- Skoro tak uważacie, to pomogę wam i przyślę mistrza Marcusa, który właśnie zakończył prace przy wytyczaniu rynku i ulic Nowego Miasta, leżącego nieopodal królewskiego zamku w Pradze (obecnie jest to dzielnica Mała Strana).Zadanie będzie miał tu łatwiejsze, bo gród powstanie na „surowym korzeniu”. Nie będzie przeszkodą wcześniejsza zabudowa, bo jej tam nie ma.
- A trzeba wam wiedzieć, że mistrz to znakomity, bowiem jak mi wiadomo stosuje się do wskazań dla budowniczych, które w dziesięciu księgach opisał jeszcze przed narodzeniem Chrystusa Rzymianin Vitruviusz.
Wójt, który pragnął pomyślności grodu był wielce rad tym obietnicom.
Kiedy wysłannik królewski i jego świta już mieli ruszać w dalszą drogę zauważono brak Dalimila – syna kasztelana, który wymknął się do ogrodu, aby porozmawiać z córką wójta – Zlatą i zapewnić, że niedługo poprosi o jej rękę. Przecież piękniejszej, bardziej układnej i milszej niewiasty nie znajdzie, choćby jej sto lat z kagankiem szukał.
Nawoływania przypominały mu, że to na niego czekają, bo czas się żegnać. Dalimil przez całą drogę o niczym innym nie mówił, jak o Zlatej, wychwalając jej zalety, co świadczyło, że był w niej okrutnie rozmiłowany. Kasztelan, który bardzo kochał syna i wielce poważał wójta Jakuba nie miał nic przeciwko temu, aby Dalimil ożenił się z urodziwą Zlatą. Po niedługim czasie odbyły się uroczystości weselne, najpierw panny młodej, a później w kłodzkim grodzie. Młodzi małżonkowie zamieszkali w Bystrzycy, niedaleko domu wójta.
Później kiedy podjęto budowę Bystrzycy w nowym miejscu Dalimil łożąc znaczne sumy pomógł swemu teściowi zbudować mury miejskie i łaźnię zwaną wójtowską.
Po kilku tygodniach, tak jak to zapowiedział wysłannik królewski do Bystrzycy zjechał osławiony mistrz Marcus i zatrzymał się u wójta.
Działania swoje rozpoczął od dokładnego zapoznania się z topografią i podłożem terenu, na którym miał stanąć gród. Teren przypadł mu do gustu, a wiedząc, że będzie to miejsce targowe, bo leży przy prastarym handlowym szlaku postanowił odpowiednio go rozplanować. Po uzgodnieniu założeń mistrz sporządził plan miasta określając jego kształt, rozmieszczenie ulic, placów, ważniejszych budowli i zarysu murów obronnych. Długo wraz z pomocnikami sprawdzał, mierzył, wytyczał palikami i sznurami rozplanowując wszystko w terenie.
Po niedługim czasie mistrz oznajmił, że gotów jest przedstawić plan zabudowy miasta, tym którzy mu to zadanie zlecili. Zjechał więc kasztelan, stawił się wójt wraz z kilkoma co ważniejszymi osobami, aby wysłuchać wyjaśnień Marcusa. Mistrz cierpliwie tłumaczył i wyłuszczał swoje racje.
- Przyszły gród ze względu na takie, a nie inne ukształtowanie terenu będzie miał kształt owalu. Dłuższa jego oś będzie miała 1000 stóp, a poprzeczna 660 stóp. Według wyliczeń długość murów wyniesie 5268 stóp. Najkorzystniejszy dla obrony byłby kształt koła ale nie pozwala na to topografia terenu. Aby ułatwić przejazd przez gród zaplanowałem dwie leżące naprzeciwko siebie bramy.
- Tu gdzie stoimy będzie rynek, największy i główny plac targowy. Jego kształt jest zbliżony do prostokąta. Od północy długi na sześć stóp sznurów, od południa na pięć i pół. Od zachodu i wschodu dwa sznury. Rynek położony na pochyłym stoku w kierunku południowego wschodu będzie dobrze oświetlony słońcem i nagrzany od rana do południa. W tym czasie powinno tu być najwięcej sprzedających i kupujących. Szybciej tu będą topniały śniegi, a spływające wody z topniejących śniegów jak i deszczów zmywały plac. A tam obok domu wójta wykopiemy fosę, którą odprowadzimy wody poza mury miasta. Tu na tym placu, jak sami mówiliście mają być sprzedawane tkaniny, odzienie, obuwie i wszelkie jadło i dlatego ważna jest jego czystość. Z każdego rogu rynku z wyjątkiem tego miejsca, bo jest tu zbyt stromo, odbiegać będą dwie ulice pod kątem prostym. Ta będzie prowadzić do najwyższego punktu grodu gdzie stanie kościół.
- A czemu wytyczyliście tę ulicę taką krzywą – zapytał wójt
- No właśnie większość wiatrów wieje tu z zachodu, dlatego ulica prowadząca z rynku do kościoła nie może być prosta by nie wzmagać wiatru i nie powodować przeciągów bo te są bardzo niezdrowe.
- A dlaczego kościół chcecie budować na najwyższym miejscu – spytał kasztelan
- To proste, kościół musi być z daleka widoczny, a głos dzwonów słyszany przez mieszkających także z dala od grodu. Dzwony będą zapraszać na nabożeństwa, ostrzegać przed niebezpieczeństwem, rozpędzać gradowe chmury i odstraszać płanetników. Tu mistrz zmieszał się.... bo z płanetnikami to trochę niejasna sprawa. Przy kościele będzie także plac by ludzie mogli zbierać się na nim w czasie uroczystości. Niedaleko kościoła stanie plebania.
- A teraz popatrzmy na północ. Tam blisko głównej, najszerszej ulicy od strony Kłodzka będzie jeszcze jeden, mniejszy plac targowy- mały rynek dla handlu zwierzętami.
- Teraz pozwólcie, że poprowadzę was tak jak będą mury grodu. Ale za nim obejdziemy teren popatrzcie jeszcze na rysunek. Od strony Kłodzka mury będą musiały być wyższe i grubsze, bo gród jest tu łatwiej dostępny. Od waszego osądu będzie zależało czy wybudujemy tu jedną czy dwie bramy. Ja opowiadam się za jedną bramą od strony Kłodzka, bo wtedy łatwiej będzie bronić murów. Od strony południowej gdzie teren opada stromo, mury mogą być niższe i nie takie grube. Zaznaczyłem tu drugą bramę, którą można zwać wodna, bo leży najbliżej rzeki. Zamiast wrót będzie tu kratownica z drewna okowanego żelazem. Na dzień podnoszona, a na noc opuszczana.
- Dodatkowo od tej strony będzie was broniła zbudowana już przecież wieża wójtowska jak i sama rzeka – przypominał kasztelan.
Wszystkim tak przypadł do gustu plan mistrza, że już nie wnosili żadnych uwag.
Wójt jeszcze raz podkreślił, że mury muszą być solidne, aby broniły na wypadek wojny, a także przed bandami włóczęgów, którzy już nie jeden gród z dymem puścili. Wszyscy teraz zgodnie orzekli, że mistrzowi należy się podziękowanie i sowita zapłata za należycie rozplanowanie grodu.
Lokacja Bystrzycy Kłodzkiej w drugiej połowie trzynastego wieku i jej niemiecka nazwa Habelschwerdt związane są jak można przypuszczać z imieniem Gawła (Havla - po czesku, Habelsa – po niemiecku) – kasztelana kłodzkiego, a nazwa słowiańska odrzeczna nawiązuje do bystro płynącej wody.
Opublikował(a): Renata Rupniewska
Data publikacji: 10-12-2015 12:09
Modyfikował(a): Renata Rupniewska
Data modyfikacji: 17-12-2015 10:52
Data publikacji: 10-12-2015 12:09
Modyfikował(a): Renata Rupniewska
Data modyfikacji: 17-12-2015 10:52